Masz tylko kilka sekund na to, by zwrócić uwagę odbiorcy i jeszcze mniej, aby ją utrzymać. Czego zatem unikać, żeby czytelnik chciał wracać na naszego bloga, a w przyszłości został naszym leadem?
1. Zbyt duże nasycenie fachowymi określeniami
Chyba nikt nie lubi, kiedy jego rozmówca posługuje się wyłącznie specjalistycznymi terminami, a do tego raz po raz wtrąca łacińskie zwroty – albo, co gorsza, rzuca bez zrozumienia coraz to trudniejsze wyrazy (byle jak najrzadsze i jak najdłuższe!).
Potraktuj bloga jako bezpośrednią narrację. Mówisz do swojego klienta/potencjalnego pracownika, a nie wygłaszasz pracę dyplomową. Używaj zwrotów, które czytelnik zrozumie. Zastanów się, czy da się to powiedzieć prościej. Możesz też skorzystać ze strony jasnopis.pl, która podpowie Ci, nad którymi fragmentami powinieneś się pochylić.
Nie musisz rezygnować z branżowych określeń. Postaraj się jednak objaśniać trudniejsze z nich – tak, aby czytelnik nie czuł się zakłopotany swoją niewiedzą, a przy tym to właśnie Twoje treści postrzegał jako te, z których dużo się uczy. Zobaczysz, że z czasem zacznie Ci to przychodzić zupełnie naturalnie – jak w rozmowie.
2. Niedopasowanie tematu do odbiorcy
Ile razy zdarzyło Ci się pomyśleć, odwiedzając blog z konkretnej branży: czemu oni o tym piszą? Nierzadko to kwestia braku konsekwencji w wyborze odbiorcy – raz artykuł adresowany jest do klientów, innym razem do potencjalnych pracowników.
Planując tematy, zawsze myśl o tym, czego aktualnie poszukuje Twój czytelnik. Być może na rynku zdarzyło się coś, co spędza mu sen z powiek? A może wiedza, której poszukuje, jest związana z nadchodzącym świętem czy porą roku? Staraj się szukać nieoczywistych zależności – tak, by blog Twojej firmy nie był kolejną stroną, na której znajdzie te same porady.
Pamiętaj też o ciekawym, intrygującym tytule. Masz tylko kilka sekund na to, by przyciągnąć czytelnika, a jeszcze mniej, by go zatrzymać. Początek tekstu po prostu musi go sprzedać.
3. Anonimowy autor
Bardzo często zdarza się, że treści sygnowane są jedynie „redakcja”. Komunikacja powinna opierać się na ludziach – liderach firmy, osobach z pasją i charyzmą. Odbiorcom łatwiej nawiązać relację, kiedy widzą drugiego człowieka.
Warto też rozważyć taką możliwość, aby pod każdym wpisem czytelnik mógł znaleźć bezpośredni kontakt do autora. Zwiększasz wówczas szansę, że Twoje działania content marketingowe faktycznie przełożą się na pozyskiwanie leadów.
4. Niekonsekwencja w pisowni
Gdy bloga prowadzi kilka osób, niezwykle ważne jest zachowanie spójności języka. Każdy autor będzie miał oczywiście swój styl (i nie ma w tym nic złego!), ale najważniejsze, by przyjąć wspólną strategię, spisać ją i zawsze jej przestrzegać.
Poniżej znajdziesz kilka pytań, które pomogą w opracowaniu takiego dokumentu:
- Zwracanie się do czytelnika: na Ty czy Wy?
- Zapisywanie nazw stanowisk z firmy: wszystkie wyrazy w nazwie stanowiska wielką literą czy tylko początek?
- Oznaczanie cytatów, tytułów: kursywa czy cudzysłów?
- Nazwy szkoleń, programów pracowniczych: wielką czy małą literą?
Dopisz także własne zagadnienia. Skup się przede wszystkim na tych kwestiach, o które często pytasz współpracowników. Dobrym rozwiązaniem jest także zapisanie najbardziej problematycznych lub trudnych do zapamiętania zwrotów i zasad, by zawsze mieć je pod ręką.
5. W dniu dzisiejszym Nasza Firma…
Tak, takie kwiatki wciąż często się pojawiają! Przede wszystkim: zrezygnuj z oficjalnego, urzędowego języka. Możesz sobie pozwolić na znacznie swobodniejszą komunikację niż w informacjach prasowych: zwracasz się tu bezpośrednio do odbiorcy. Pamiętaj też o tym, aby nie przesadzać z wychwalaniem firmy, którą reprezentujesz. Mów o niej dobrze, ale naturalnie. Pokazuj sukcesy, ale unikaj pompatycznych słów.
A co z samą pisownią? Przede wszystkim: zapomnij o zapisywaniu zaimków osobowych czy słów takich jak firma, organizacja, placówka wielkimi literami. Nie ma to żadnego uzasadnienia, a przy tym sprawia, że tekst traci na autentyczności.
6. Pleonazmy
Czy zwroty wymienione poniżej brzmią znajomo?
- efekt finalny,
- rezultat końcowy,
- najbardziej optymalne,
- potencjalne możliwości,
- kartka papieru,
- pełny komplet,
- w miesiącu listopadzie,
- trwać nadal,
- okres czasu.
Z pewnością zetknąłeś się przynajmniej z częścią z nich. Sęk w tym, że to po prostu masło maślane; sformułowania, w których obie części znaczą to samo. Występuje w nich relacja podrzędno-nadrzędna (to właśnie różni je od tautologii, w których relacja jest z kolei współrzędna, np. stan i kondycja, jeszcze w dodatku). Niektóre z wymienionych określeń są często używane przez firmy – być może ze względu na pozorny bardziej oficjalny wydźwięk.
Czy jednak zawsze należy unikać pleonazmów i tautologii? Niekoniecznie. Niekiedy to dobry sposób na podkreślenie przekazu, np. tylko i wyłącznie ja mogę decydować o tym, co zostanie opublikowane; to tylko potencjalne możliwości, których wcale nie musimy wykorzystywać.
7. Jeden blok tekstu
Na koniec coś, czego powinno się unikać właściwie wszędzie – zarówno w tekstach prasowych, jak i na blogu czy stronie internetowej. Już od najmłodszych lat nauczyciele wpajają stosowanie akapitów. Z upływem czasu część osób zapomina o tej zasadzie, a to niezwykle istotne w szczególności podczas czytania dłuższych form, kiedy wzrok się szybko męczy, gubi, a umysł próbuje wyłapać najważniejsze informacje.
Najlepiej jest dzielić tekst na części, oddzielając segmenty śródtytułami. To swego rodzaju skrót, który może zachęcić (lub wprost przeciwnie!) czytelnika do zagłębienia się w artykuł. Wyodrębnienie poszczególnych wątków pozwoli zachować ciąg przyczynowo-skutkowy, przedstawić sprawę z różnych punktów widzenia, a przy okazji doda przejrzystości i ułatwi czytanie.
Autor tekstu: Martyna Hliwa
O autorce:
PR Manager w Publicon, współautorka książki „Turn Your Public On. Jak projektować angażującą komunikację: public relations, branding, social media”, nominowanej do Złotych Spinaczy 2019.
Komentarze: brak