Donald Trump podpisał rozporządzenie zabraniające chińskiej firmie ByteDance działalności na terenie USA. Może jednak zostać na amerykańskim rynku, jeśli spełni jeden warunek.
Zaczęło się od szpiegowania
Popularna platforma do obróbki i publikowania krótkich wideo, która łączy około miliarda użytkowników na świecie, a w samych Stanach Zjednoczonych ponad 100 milionów, jest w centrum międzynarodowych kontrowersji. Jeszcze w czerwcu TikTok został zakazany w Indiach wraz z 58 innymi chińskimi aplikacjami.
Zostało udowodnione, że platforma posługiwała się zabronionymi mechanizmami śledzenia użytkowników, wykorzystującymi unikalny identyfikator (ID) każdego smartfona (adres MAC). To automatycznie prowadzi do dyskwalifikacji aplikacji z rynku.
Mechanizm był ukryty pod dodatkową warstwą szyfrowania. Zanim aplikacja znajdzie się w ofercie sklepu Google Play, automatyczne systemy weryfikujące oprogramowanie dokładnie ją skanują. W tym przypadku nie było to możliwe.
Tym samym użytkownicy nie mogli blokować funkcji wykorzystania ich danych przez chiński koncern – ponieważ nie wiedzieli, że nie obowiązuje ich polityka prywatności. Trump już wcześniej poinformował, że marynarka wojenna, wojska lądowe i straż przybrzeżna USA zakazały posiadania aplikacji na służbowych smartfonach.
Czy TikTok zniknie z telefonów amerykańskich użytkowników?
Pod koniec lipca Donald Trump oświadczył, że aplikacja stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego i zostanie wkrótce zablokowana w USA. 6 sierpnia prezydent podpisał rozporządzenie, które głosi, że chińska platforma ma zostać objęta zakazem działalności w Stanach Zjednoczonych.
Jest jeden warunek, aby została na rynku – musi zostać przejęta przez amerykańską firmę. Jako nieprzekraczalną datę zakończenia całej operacji podano 15 września 2020. Jedną z zainteresowanych firm jest gigant na rynku amerykańskim – Microsoft. Informacja, że prezes Satya Nadella zaproponował ByteDance negocjacje dotyczące sprzedaży aplikacji, jest potwierdzona.
Amerykański gigant miałby także przejąć usługi TikToka w Kanadzie, Australii i Nowej Zelandii.
Sprawa jest rozwojowa – koncerny nie wydały do tej pory oficjalnego oświadczenia, jakie będą ich dalsze kroki i czy sprzedaż platformy dojdzie do skutku. Drugim potencjalnym nabywcą aplikacji miałby być także Twitter, gdyby Microsoft wycofałby się z wcześniejszych deklaracji. Będziemy informować czytelników na bieżąco z postępów w negocjacjach.
Autor tekstu: Paulina Grabara
Źródło zdjęcia głównego: Kon Karampelas/Unsplash
Komentarze: brak