Tim Cook, dyrektor generalny Apple, miał podpisać dokumenty w 2016 roku, na okres pięciu lat. Umowa zagwarantowała firmie warunki, na jakie nie mogła liczyć żadna zagraniczna spółka na chińskim rynku. Jakim kosztem?
Dla technologii i nauki
Oficjalnym znanym wówczas powodem, dla którego kilka lat temu zarząd firmy podróżował do azjatyckiego państwa były ogromne straty Apple na rynku chińskim. Spółka musiała wycofać iBooks i iTunes, a także przestać stosować nazwę iPhone w stosunku do przedmiotów niebędących smartfonami. Przychody technologicznego giganta w Chinach drastycznie spadły, a dyrektorski fotel Tima Cooka zaczął być zagrożony.
Jak donosił The Information w grudniu 2021 r., efektem spotkań zarządu Apple z członkami partii komunistycznej i wydziału propagandy była pięcioletnia umowa z możliwością automatycznego przedłużenia do maja 2022 roku. Jej wartość jest szacowana przez ekspertów na ponad 275 miliardów dolarów.
Zgodnie z jednym z raportów powołującym się na wywiady z pracownikami i wewnętrzne dokumenty firmy, zobowiązania finansowe wobec Chin były początkowo zaplanowane na 10, a nie 5 lat. Cook miał natomiast osobiście podpisać i nadzorować umowę.
Spółka zobowiązała się m.in. do korzystania z produktów chińskich dostawców, szkolenia najlepszych specjalistów, współpracy z państwowymi ośrodkami badawczymi, a także do inwestycji wspierających rozwój technologiczny kraju.
Co Apple zyskało i czy było warto?
Użytkownicy iPhone prawdopodobnie mogli cieszyć się ciut większą prywatnością, niż fani innych urządzeń. Spółka bowiem utrzymała kontrolę nad kluczami szyfrującymi iCloud, co na rynku chińskim jest ewenementem.
Apple stało się w tym kraju firmą faworyzowaną. To ogromny sukces biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze w 2016 roku władze komunistyczne uważały ją za nic nie wnoszącą do państwowej gospodarki. Zawarta umowa ustabilizowała sytuację spółki na tamtejszym rynku.
Czy było warto? Na to pytanie nie ma obecnie jednoznacznej odpowiedzi. Podpisanie dokumentów nastąpiło bowiem w okresie, kiedy stosunki między Chinami a Stanami Zjednoczonymi nie były aż tak napięte. I o ile porozumienie z komunistycznym rządem zdecydowanie było wówczas dla firmy korzystne, o tyle obecnie może rodzić problemy, szczególnie w przypadku większego zaostrzenia konfliktu.
Gdyby spółka zdecydowała się opuścić azjatycki rynek, silne uzależnienie od chińskich dostawców i sieci produkcyjnych znacznie to utrudni. Dlatego realny bilans strat i zysków będzie możliwy dopiero z perspektywy kilku lat.
Autor tekstu: Gabriela Bortacka
Źródło zdjęcia głównego: Laurenz Heymann/Unsplash
Komentarze: brak