Tinder jako najpopularniejsza aplikacja randkowa na rynku, nie spoczywa na laurach. W 13 krajach prowadzone są testy, które mają na celu umożliwienie użytkownikom komunikowania się za pomocą wideo rozmów.
Formuła „parowania” na Tinderze jest wielu osobom doskonale znana. Dwójka użytkowników musi nawzajem uznać się za interesujących, tudzież atrakcyjnych, przesunąć domniemany profil palcem w prawo i bum! Mamy nową parę. Niestety formuła przedstawiania swojej persony, jaką jest zamieszczanie zdjęć oraz opisu, może wiązać się z ryzykiem, że po drugiej stronie ekranu nie znajduje się ta osoba, której się spodziewamy. Do tej pory aplikacja nie umożliwiała takiej weryfikacji, a użytkownicy nie mieli pewności czy są poddani tzw. catfishingowi. Jednak dzięki najnowszemu pomysłowi twórców Tindera, być może niedługo stanie się to o wiele prostsze.
Rozmowy za obustronną zgodą
Jedną z kluczowych zasad dotyczących wideo rozmów na Tinderze jest wymagana akceptacja obu stron na połączenie. Jeśli w jakimkolwiek momencie którakolwiek z osób poczuje, że nie chce dalej odbywać rozmów w wyżej wspomnianej formie, bezproblemowo może wycofać swoją zgodę.
Aplikacja wprowadza także najważniejsze regulacje dotyczące poprawności odbywanych wideo czatów. Niedozwolone są nagość, bądź rasistowskie czy homofobiczne zachowania. Na koniec każdej rozmowy można wyrazić swoją opinię o jej przebiegu. Dzięki temu twórcy Tindera dowiedzą się, co działa dobrze, ale także co należy poprawić oraz czy dany użytkownik nie powinien zostać zbanowany, bo może stanowić zagrożenie dla reszty społeczności.
Szanse 50/50
Za ciekawe i mogące odnieść sukces posunięcie, można by uznać układ ekranu podczas wyżej wspomnianych rozmów. Najczęściej kiedy odbywamy konwersację za pomocą komunikatora w formie wideo, nasz rozmówca pokazuje nam się na większości ekranu, a my sami stanowimy jedynie niewidoczny jego fragment. W przypadku „randkowania” trzeba przyznać, że ogromne znaczenie ma zrobienie dobrego pierwszego wrażenia. Także nasze poczucie pewności siebie spowodowane nienagannym wyglądem jest istotnym czynnikiem powodzenia w pierwszej interakcji. Podczas rozmów, które będą odbywać się za pośrednictwem aplikacji, rozmówcy wyświetlą się na połowie ekranu.

Nie pozostaje nic innego, jak czekać na werdykt końcowy fazy testów i spodziewać się nowej funkcji również w polskiej wersji Tindera. W dobie koronawirusa może się okazać, że dzięki temu aplikacja jeszcze bardziej umocni swoją pozycję na rynku. Użytkownicy będą mogli upewnić się, że po drugiej stronie ekranu faktycznie znajduje się ich potencjalna miłość, tym samym nie narażając swojego bezpieczeństwa czy zdrowia.
Autor tekstu: Marta Słupecka
Źródło zdjęcia głównego: Yogas Design/Unsplash
Komentarze: brak