Niedawno pojawiły się w sieci informacje na temat wycieku rozmów użytkowników z Google Bard, czyli chatbotem AI od Google. Wywołało to niemałe kontrowersje wśród internautów, ale trudno się dziwić, gdy pod znakiem zapytania stanęło ich bezpieczeństwo i prywatność.
Jeden z użytkowników platformy X (dawniej Twitter) poinformował w swoim wpisie o wycieku. Dołączył zrzut ekranu przedstawiający wyniki wyszukiwania w jednej z przeglądarek internetowych. Po przejściu w link następowało przekierowanie do archiwalnych zapisów chatów.
Jak poinformował Peter Liu z Google DeepMind – zapisy chatu, które pojawiły się w wynikach wyszukiwania to rozmowy udostępniane wcześniej innym poprzez funkcję “udostępnij”. Pomimo to, ekspert dodał też, że nieudostępnione publicznie rozmowy pod żadnym pozorem nie mogą być indeksowane w wyszukiwarce, a domyślnie wszystkie rozmowy nie są publiczne.
W chwili obecnej archiwalne zapisy chatu nie wyświetlają się już w wynikach wyszukiwania, co może dowodzić, że uporano się z tym problemem. Warto jednak pamiętać, że nie jest to pierwsza tego typu sytuacja. Około rok temu ChatGPT udostępnił poufne dane firmy Samsung, której pracownicy chcieli uzyskać od niego pomoc.
Autor tekstu: Jarek Pawlik
Źródło zdjęcia głównego: Mojahid Mottakin/Unsplash
Komentarze: brak